Witajcie,
Tak jak obiecałem, w tej notce poruszę tematy związane z literą H.
Prawdziwych hipsterów już nie ma…
Samodzielne myślenie, sprzeciw wobec kultury
masowej, radykalne poglądy, inteligencja, kreatywność, zamiłowanie do sztuki, a
zwłaszcza niezależnego rocka i w końcu dziwaczny styl ubierania. Istnieje wiele
pomysłów na temat tego, co wyróżnia hipstera. Mnie osobiście zainteresowała
fenomenalna skala popularności tego określenia w ostatnich miesiącach. O
hipsterach mówi się w mediach, na ulicy, w pubach i na uczelniach. Epitetem „hipsterski"
określa się zarówno części garderoby, oprawki okularów, muzykę, jak i model
komórki.
Co mamy na myśli używając tego słowa? Czy
używamy go ze zrozumieniem? Uzbrojony jedynie w smartfona i szeroki uśmiech z
tymi pytaniami w głowie ruszyłem w miasto. Na zajęcia z dziennikarstwa
telewizyjnego miałem do przygotowania sondę uliczną. Stwierdziłem, że będzie to
świetna okazja do sprawdzenia, co tak naprawdę ludzie wiedzą i myślą o
hipsterach. Pojechałem na Patelnię (stacja metra Centrum), gdzie zawsze
znajduje się masa mniej lub bardziej zabieganych ludzi. Postanowiłem pytać wprost:
„Kim jest według Ciebie hipster?". Czego się dowiedziałem? O tym poniżej.
Większość z prawie 20 osób, które zapytałem
nie była pewna kim tak naprawdę jest hipster. Wielu z nich swoją wypowiedź
zaczynała od śmiechu, lub milczącej konsternacji zakończonej krótkim „nie
wiem”. Z tego, co usłyszałem w bardziej złożonych wypowiedziach, hipster jawił
się jako ktoś, kto po prostu chce się wyróżniać i manifestować swoją
oryginalność. Jeśli już ktoś miał swoją wizję na temat tego, kim może być
hipster, to raczej skupiał się na opisaniu jego wyglądu (długie wełniane czapki,
kolorowe spodnie, trampki converse lub vansy, okulary z dużymi oprawkami) oraz
tego jakiej słucha muzyki (niezależni i niepopularni wykonawcy). Powtarzała się
także opinia, że teraz hipsterów jest tak wielu, że bycie „alternatywnym” - o
ironio - nie jest już wcale takie alternatywne a wszyscy hipsterzy wyglądają
tak samo…
Mówiąc szczerze, to wydaje mi się, że z
określeniem „hipster” stało się to samo, co dzieje się z każdym nowym, modnym
słówkiem. Zaczynamy go używać tak często i w tak różnych kontekstach, że jego
pierwotne znaczenie kompletnie przestaje się liczyć. W końcu pojawia się ono
bezmyślnie już nie tylko w prasie i innych mediach, ale na szkolnych
korytarzach i w reklamie piwa. Paradoksalnie, nikt już po czasie nie wie co ono
tak naprawdę obecnie oznacza.
Hurts - Exile
Teraz czas na fragmenty mojej recenzji płyty Hurts pt."Exile".
Test
drugiej płyty - to zawsze największe wyzwanie spędzające sen z powiek każdemu
debiutantowi, którego pierwszy krążek osiągnął wielki sukces. Do grona
artystów, którzy do niego przystąpili dołączył brytyjski duet Hurts z albumem
"Exile". Duża popularność pierwszego singla, świetna sprzedaż krążka
(złota płyta w Polsce po zaledwie trzech dniach od premiery) oraz wypełnione po
brzegi sale koncertowe pokazują, że Brytyjczycy przeszli przez tę próbę
zwycięsko.
(...)
(...)
Po
dwóch latach intensywnego koncertowania panowie z Hurts zabrali się za pisanie
utworów na następcę "Happiness". Na tytuł drugiej płyty wpadł
Hutchcraft, gdy siedzał w barze w Osace w Japonii. Muzycy w wywiadach
przyznają, że w ciągu dwóch lat intensywnego koncertowania często czuli się jak
na wygnaniu (z ang. "exile") i to na pewno wpłynęło na kształt ich
nowych kompozycji. Na pierwszej płycie Hurts zafundowali nam dopracowane z chirurgiczną
precyzją minimalistyczne utwory. W przeciwieństwie do debiutanckiego krążka,
piosenki na "Exile" nie było komponowane na klawiszach, lecz na
gitarze i to ewidentnie słychać. Tym razem jest mocniej, ciężej i bardziej
chaotycznie. Taki efekt udało sie osiągnąć przez użycie mocniejszych dźwięków
perkusji a nawet gitary elektrycznej. W nowym dziele można dostrzec większą
swobodę i zabawę różnorodnymi dźwiękami, co słychać chociażby w
"Sandman", czy "The Road", gdzie zaskakują mocne bity i
przesterowany wokal. Choć brzmienie Hurts nadal zalicza się do gatunku synth
popu, kompozycje na tej płycie w większości zdecydowanie wykraczają poza
banalny schemat popowej piosenki, czyli wolna zwrotka - szybki refren.
(...)
Hurts
nie poszło na łatwiznę i nie zaserwowało nam powtórki z rozrywki w postaci
klonu debiutanckiego krążka, ani też nie zaniżyło poziomu. Nadal z niezwykłym
smakiem i klasą opowiadają nostalgiczne historie o miłości, tęsknocie, bólu i
nadziei. Tym, co jedynie może martwić jest fakt, iż duet z Manchesteru w
mocniejszych utworach dosyć mocno przypomina Muse z albumu "The 2nd
Law", a słuchając pozostałych trudno oprzeć się wrażeniu silnej inspiracji
dokonaniami Depeche Mode z końca lat 80. Miejmy nadzieję, że panowie z Hurts
będą nadal nie tylko tak wyraziści i konsekwentni w swoim prostym i eleganckim
wizerunku, ale także zachowają indywidualny styl w brzmieniu swoich kolejnych
nagrań.
Całą recenzję znajdziecie na: http://cdn.ug.edu.pl/index.php/kultura/muzyka/1345-mocne-wygnanie-hurts
Hisu
Na koniec chciałbym Wam opowiedzieć o
muzycznej działalności mojego utalentowanego kolegi Michała Wrzosińskiego. Hisu
to tak naprawdę kilka projektów. Po pierwsze jest to założony przez Michała
zespół, który wykonuje muzykę z gatunku alternatywnego rocka. Cały czas pracują
nad swoim debiutanckim albumem o tytule "Bad Things". Oprócz tego pod
nazwą Hisu, Michał publikuje swoje solowe wykonania. W końcu z razem z Piotrem
"Guri" Górnickim tworzą SoundsLike - muza pop-rapowa, idealna do zabawy,
co udowodnili już kilka razy występując na klubowych imprezach.
Serdecznie zapraszam Was do kliknięcia
"lubię to" dla tej strony: Oficjalny Fan Page Hisu
oraz
do posłuchania i obejrzenia:
W następnym wpisie opiszę pracę na trwającym właśnie Warsaw Fashion Weekend.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam ponownie!
xoxo
Robert Choiński
A co dla Ciebie Robert oznacza slowo "hipster"? Goraco mnie to interesuje. /Z.
OdpowiedzUsuńWg mnie są 2 opcje: hipster "mentalny", czyli ta niezależność i kontrkulturowość + styl ubierania oraz hipster "pozer", który najpierw sprawdza co wg innych jest hipsterskie i do tego się dostosowuje udając oryginalność...
UsuńOstatnio usłyszałam, że hipsterskim zachowaniem jest pójście na sztukę do teatru, o której wcześniej trzeba przeczytać, o czym jest aby zrozumieć, bo jest zbyt trudna dla przeciętnego widza.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś wybiera się na taką trudną sztukę z własnej, nieprzymuszonej woli, to jest ok. Jednak jeśli ktoś jest takim okropnym pozerem, żeby iść na taką sztukę, tylko po to, żeby potem o tym opowiadać lub wstawić zdjęcie biletu na facebooka, to jest naprawdę żałosne.
UsuńTo też pisałam ja :) Agata Maria Jaskólska :) Muszę obczaić jak przestać być anonimową^^
UsuńTak w sumie to pojęcie "hipster" pojawia się już w literaturze pokolenia bitników, czyli z końca lat 40 XX wieku. Ale i tam jest problem z definicją - poza nieukrywaną pogardą ze strony przedstawicieli "beat generation" w zasadzie ciężko jest wyciągnąć z tekstu kim byli, jak wyglądali i czym się zajmowali, oraz - co ciekawsze - czy są tymi samymi hipsterami, których znamy współcześnie.
OdpowiedzUsuńTo interesujące, że te pojęcie ma taką starą genezę a dopiero od niedawna robi furorę w powszechnym języku.
UsuńHisu jest the best, trzymam kciuki :) Nowej płyty Hurts nie słyszałam, więc się nie wypowiem ^^ Ale raczej cieszy, że brzmią jak Muse i Depesze niż mieliby brzmieć jak Dżastin szczególnie live :PPP
OdpowiedzUsuńI piszę tu jako anonim...ech ;)
Zdradza Cię styl i aluzje ^^
UsuńTo było zamierzone :) Ale Depeche Mode też można rozpoznać po pierwszych taktach :P
UsuńWg. mnie każdy ma swoją definicję słowa hipster :)
OdpowiedzUsuń