poniedziałek, 27 maja 2013

MARIKA & JUWENALIA

Witajcie,

Ponownie muszę przeprosić za zastój na blogu. Mam teraz sporo nauki w związku z letnią sesją egzaminacyjną na studiach. Poza tym naprawdę dużo się teraz dzieje. Jednak uważam, że lepiej jest brać udział w wielu atrakcjach i maksymalnie je przeżywać, niż siedzieć przed komputerem stwarzając pozory bujnego życia kulturalnego i towarzyskiego.

Chłodna i wietrzna aura pogodowa kontrastowała z niezwykłym ciepłem, jakie biło ze sceny podczas występu Mariki w zeszły czwartek. Koncertowa premiera albumu "ChilliZET Live Sessions: MARIKA" miała miejsce przy nowym lokalu Cuda na Kiju (ul. Nowy Świat 6/12). Info dla smakoszy piwa: Można się tam uraczyć kilkoma rodzajami pysznych, aromatycznych, belgijskich browarów. Wróćmy jednak do meritum, czyli muzyki. Charyzmatyczna wokalistka wraz z muzykami Spokoarmii zaprezentowała na scenie akustyczne wariacje na temat swoich utworów. Trzeba przyznać, że czasami trudno było od razu rozpoznać utwory Mariki w nowych aranżacjach. Z pozoru grzeczniejsze, bardziej uładzone wersje piosenek tak naprawdę zyskały głębi dzięki lirycznym i zmysłowym interpretacjom piosenkarki.




Moim kolejnym koncertowym punktem zeszłego tygodnia były Juwenalia Uniwersytetu Warszawskiego na Agrykoli. Z piątkowych występów udało mi się zobaczyć porywające i szalone Łąki Łan oraz będącą obecnie jedną z najbardziej popularnych i docenianych polskich artystek, czyli Monikę Brodkę.

Łąki Łan wykonuje muzykę łączącą w sobie cechy naprawdę wielu gatunków. Dominuje jednak mieszanka punku i funku. Zespół zaraża pozytywną energią, na co ma wpływ zarówno skoczna i energiczna warstwa muzyczna, jak i oryginalne stroje członków kapeli... Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałem finału koncertu, gdzie na scenie panują przebrani w pluszowe stroje zwierząt i innych stworów fani.




Jak przystało na gwiazdę wieczoru, Brodka weszła na scenę z opóźnieniem, gdy na zegarach dochodziła już północ. Widziałem tę wokalistkę po raz pierwszy od czasu, gdy wydała przełomową w swojej karierze płytę "Granda". Młoda piosenkarka przeszła totalną, artystyczną metamorfozę. Z początku wykonująca mało ambitny pop nastoletnia gwiazdka telewizyjnego talent show w przeciągu kilku lat dojrzała do odnalezienia swojego indywidualnego stylu i zdecydowanie wyszło jej to na dobre. Jej muzyka jest nadal przebojowa, lecz bliżej jej obecnie do określenia "pop alternatywny". Podczas występu Brodki zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, na scenę wyszła nie tylko śpiewać, lecz także grać. Jednak biorąc pod uwagę częstotliwość wykonywanych przez Monikę chwytów, można raczej sklasyfikować wiszącą na niej gitarę do kategorii wyjątkowo dużego i efektownego breloczka... Po drugie, zaskoczyła mnie reakcja części publiczności. Odniosłem wrażenie, że niektórzy ruszając w pogo mieli nieodpartą potrzebę poczucia atmosfery rockowego koncertu. Obijanie się o siebie i skakanie na przypadkowych ludzi do takiej muzyki, jaką wykonuje Brodka, jest co najmniej nietypowe, no ale ponoć wszystko jest dla ludzi.




A Wy na jakich występach ostatnio byliście? W następnym wpisie wspomnę o zakończonym wczoraj Orange Warsaw Festival.

Serdecznie pozdrawiam!

Robert Choiński

2 komentarze:

  1. Ja na tym drugim, ale wspomniany pierwszy występ był dla mnie zbyt pastoralny. Zaczęło się ciekawie, bo lubię kontrasty, a potem za bardzo poszło w przaśność. Wybrałam piwo xD
    Niemniej jednak należy powiedzieć, że gdyby 30 seconds to Mars mogło mieć jakiś polski support gdzieś kiedyś byłby to Łąki Łan xD
    Brodka natomiast jest ARTYSTKĄ, niesamowita, charyzmatyczna, kameleon sceniczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. no to muszę się na tę Brodkę kiedyś wybrać, gdy będzie gdzieś bliżej :)

    OdpowiedzUsuń